ON AIR
od 10:00 Na porządku dziennym zaprasza: Katarzyna Hnat

Album "Abbey Road" przebojem jesieni?

Wydany 50 lat temu w Wielkiej Brytanii album The Beatles "Abbey Road" może stać się przebojem tegorocznej, muzycznej jesieni. Warunek? Wydanie jubileuszowej, "odnowionej" wersji, na którą czekają nie tylko fani legendarnej grupy.

Album "Abbey Road" przebojem jesieni?
fot.PAP/EPA

Po wydaniu na 50-lecie powstania "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" w 2017 roku oraz "White Album" rok później, fani legendarnej czwórki z Liverpoolu oczekują podobnego prezentu z okazji 50-lecia premiery albumu "Abbey Road". Czy się doczekają?

Poprzednie odnowione wersje sławnych albumów Beatlesów wyprodukował Giles Martin, syn legendarnego producenta "bajecznej czwórki" Georga Martina. Z sukcesem.

Jak informowały media, zremasterowana wersja "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" sprzedawała się "jak szalona". Podobnym powodzeniem cieszył się odkurzony "Biały Album".

"Abbey Road" przez wielu fanów i krytyków uznawana jest za najbardziej profesjonalny album w całej historii The Beatles. Niesamowite zgranie muzyków, ich łatwość w przechodzeniu w różne style muzyczne i wirtuozowskie zgranie "części B" płyty, stworzonej z fragmentów najróżniejszych tematów muzycznych, dają niezwykły obraz talentu Johna Lennona, Paula McCartneya, George'a Harrisona i Ringo Starra.

Ten zbiór określany jest, jako "Abbey Road Medley". Swoistą suitę rozpoczyna kawałek "You Never Give Me Your Money" McCartneya, nawiązujący do problemów finansowych Beatlesów z wytwórnią Apple, a po nim następują trzy kompozycje Lennona: "Sun King", z wyróżniającymi się - podobnie jak w "Because" - harmoniami wokalnymi Lennona, McCartneya i Harrisona, "Mean Mr. Mustard" napisany podczas podróży Beatlesów do Indii i "Polythene Pam".

W dalszej kolejności mamy cztery kompozycje McCartneya: "She Came in Through the Bathroom Window", opisującej jak jedna z fanek włamała się do rezydencji Paula, przez okno w łazience, "Golden Slumbers" opartą na XIX-wiecznym wierszu Thomasa Dekkera i "Carry That Weight", jedną z niewielu piosenek, w której śpiewają wszyscy czterej Beatlesi, a na koniec - ironiczną puentę "The End", zawierającą pierwsze i jedyne solo perkusyjne Starra nagrane na taśmę za jednym razem, a także żywiołowe, grane na zmianę solówki gitarowe Lennona, McCartneya i Harrisona.

Krótki utwór "Her Majesty", kończący drugą stronę płyty, był pierwotnie częścią wiązanki. McCartneyowi nie podobało się jednak jej brzmienie wraz z tą piosenką i kazał ją wyciąć. Inżynier studia, Geoff Emerick, miał zakaz wyrzucania czegokolwiek, co stworzyli Beatlesi i umieścił "Her Majesty" po wiązance, po dwudziestosekundowym okresie ciszy. Beatlesom spodobał się ten przypadkowy efekt i piosenka pozostała na albumie.

W oficjalnej dyskografii "Abbey Road" wymieniany jest jako jedenasty, studyjny album Beatlesów, tuż przed ostatnim krążkiem "Let it Be".

W rzeczywistości to właśnie "Abbey Road" jest ostatnią płytą "wielkiej czwórki", album "Let it Be" to zlepek materiałów nagranych wcześniej, z którymi chłopcy z Liverpoolu sami nie wiedzieli co zrobić...

Oddali więc taśmy do "obróbki" Philowi Spectorowi, legendarnemu producentowi, który zawsze marzył o pracy z The Beatles. I tak powstał album "Let it Be", choć sam zespół już wtedy nie istniał...

Co ciekawe, Giles Martin, który miałby odnowić "Abbey Road", urodził się w momencie wydania "Abbey Road" - we wrześniu 1969 roku... (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic