ON AIR
od 07:00 Śniadanie Mistrzów zaprasza: Łukasz Wojtusik

MANGLEHORN

Angelo Manglehorn (Al Pacino) nigdy nie pogodził się z utratą kobiety, która była miłością jego życia. Żyje samotnie, pogrążony we wspomnieniach, większą bliskość czując do swojego kota niż do ludzi, których spotyka na co dzień. Przed laty sprowadził się do małego miasteczka, gdzie niewielu mieszkańców zna tajemnice z jego przeszłości. Jedyne osoby, z którymi utrzymuje sporadyczne kontakty, to zajęty karierą syn (Chris Messina) oraz zamieszany w podejrzane interesy dawny uczeń (twórca „Spring Breakers” Harmony Korine).

Raz w tygodniu Manglehorn celebruje swój mały rytuał: odwiedza lokalny bank, w którym pracuje intrygująca go kobieta (nagrodzona Oscarem za rolę w „Fortepianie” Holly Hunter). Para samotników nawiązuje nić porozumienia, ale gdy dzielący ich dystans zacznie maleć, Manglehorn niespodziewanie znajdzie się na emocjonalnym rozdrożu. Będzie zmuszony dokonać wyboru między bezpiecznym życiem w cieniu przeszłości a nieznanym, które może przynieść każdy nowy dzień.

David Gordon Green, jeden z najciekawszych amerykańskich reżyserów młodego pokolenia, zasłynął z kameralnych filmów wyróżniających się wyobraźnią i wrażliwością. Tym razem z legendarnego aktora, pamiętanego z ról w „Ojcu chrzestnym”, czy „Zapachu kobiety”, udało mu się wydobyć poruszającą i pełną ciepła kreację, bazującą na niuansach i detalach. „Manglehorn” jest niczym późne piosenki Leonarda Cohena, co więcej, głos Ala Pacino do złudzenia przypomina głęboki bas piosenkarza. To poruszający portret skrywającego uczucia mężczyzny, któremu życie postanowiło dać jeszcze jedną szansę.

GŁOSY PRASY
Manglehorn to jedna z najlepszych ról w karierze Ala Pacino.
– THE GUARDIAN

Nowy film z Alem Pacino podbił publiczność festiwalu w Wenecji. Legendarny aktor daje tu popis swoich nieograniczonych możliwości.
– THE OBSERVER

Najlepsza od lat rola Pacino.
– VARIETY

„Manglehorn” to spełniony film (…). Tytułowa postać to jedna z najbardziej nietypowych ról w karierze Pacino, a jednocześnie jedna z jego najlepszych. Nie można oderwać od niego oczu. Talent reżysera Davida Gordona Greena rozwinął się w ostatnich latach, a „Manglehorn” to najbardziej ambitny obraz w jego karierze.
– INDIEWIRE

MANGLEHORN
Angelo J. Manglehorn prowadzi życie samotnika. Na zewnątrz to zwyczajna codzienność wypełniona otwieraniem zamków ludziom, którzy zgubili klucze, karmieniem kotki Fanny, delektowaniem się wątróbką z cebulą w pobliskiej knajpce i cotygodniowymi rozmowami z zaprzyjaźnioną kasjerką w banku. Ale życie wewnętrzne Manglehorna to zupełnie inna historia.
To człowiek z tajemniczą przeszłością i złamanym sercem, wysyłający od 40 lat, dzień po dniu, listy do swojej wielkiej, straconej miłości. Clara – „ta, która odeszła” – jest jedyną osobą, przy której może w pełni wyrazić swoje skomplikowane i pełne cierpienia życie emocjonalne. Manglehorn każdego dnia z wahaniem otwiera skrzynkę na listy – strzeżoną przez gniazdo pszczół – by sprawdzić, czy może tym razem Clara mu odpisała. Projekt „Manglehorn” miał swój zadziwiający początek w 2012 roku, kiedy reżyser David Gordon Green przygotowywał się do realizacji filmu reklamowego. Miał w nim wystąpić Al Pacino, ale słynny aktor zaczął się wahać. – Wszyscy bardzo chcieli, żebym się w nim pojawił, ale mi trudno było ugryźć ten temat – wspomina. Na pomoc wezwano Greena. - Poleciałem na spotkanie z Pacino i próbowałem delikatnie go namówić, żeby jednak wystąpił – mówi reżyser. – To była bardzo dramatyczna chwila. Na jednym końcu stołu on, na drugim ja – dodaje Pacino.
Ostatecznie aktor nie wystąpił w tej reklamówce, ale Green wykorzystał to niezwykłe spotkanie, by przyjrzeć się z bliska legendzie filmu. – Całkiem zabawnie było go słuchać, mówiącego w ten jego charakterystyczny sposób, kiedy próbował podjąć decyzję – wspomina. – Nagle dostrzegłem w nim postać, którą chciałem, żeby zagrał. Miała ona łączyć elementy z życia Ala i bohaterów, w których się wcielił, a ja uwielbiałem ich, gdy dorastałem. Zanim Green wyszedł ze spotkania, powiedział jeszcze: myślę, że najlepiej dla ciebie, gdybyś nie wystąpił w tej reklamie. Ale zrobimy razem film. – Z jakiegoś powodu to spotkanie było dla Davida znaczące – dodaje aktor. Green wspomina także pewną rozmowę podczas festiwalu filmowego w Nantucket. – Podszedł do mnie starszy mężczyzna, miał koło siedemdziesiątki, i zaczął mówić o tym, czego w życiu żałuje, że zostawił kiedyś miłość swojego życia. I choć osiągnął wielki sukces, to nigdy nie był szczęśliwy, bo dokonał złego wyboru. Wziąłem sobie do serca tę opowieść i postanowiłem połączyć ją z pomysłem na film z Alem Pacino – mówi reżyser. Paul Logan, przyjaciel z dzieciństwa i sąsiad Greena, jest wziętym scenarzystą, ale razem współpracowali rzadko. – W zasadzie to pracował u mnie tylko jako asystent producenta przy „Drodze przez Teksas”. Woził na plan Paula Ruda i Emile Hirscha – zauważa reżyser. – Ale bardzo podoba mi się to, co robi jako scenarzysta. Jego teksty nie wydają się napisane, jak ze scenopisarskiego podręcznika, są naturalne. No i nie dał się sformatować systemowi. Do tego jest wielkim fanem kina i Pacino, więc zapytałem go „Nie spróbowałbyś napisać czegoś dla Ala?”. – Byłem jego fanem, od kiedy w wieku 9 lat zobaczyłem „Pieskie popołudnie” – wspomina scenarzysta. – Po tym jak trzy lata później obejrzałem „Ojca chrzestnego”, miałem już na jego punkcie obsesję.
Wskazówka Greena dla Logana była prosta. – Spotkaliśmy się na urodzinach dzieciaka Davida. David właśnie wrócił ze spotkania z Pacino – opowiada scenarzysta. – Powiedział mi: musisz się z nim spotkać, musisz coś dla niego napisać. Coś co będzie nazywało się „Manglehorn”. Chcę, żeby to było o Alu Pacino tęskniącym za miłością, którą stracił. Ten dziwny tytuł był z kolei pamiątką po tym, jak Green uciekał przed huraganem w Północnej Karolinie, podczas kręcenia dla HBO serialu „Mogło być gorzej”. – Skończyłem zagubiony w małej mieścinie zwanej Teachey, przez którą przebiegała ulica Mangle Horne Road. Tak spodobała mi się ta nazwa, że chciałem ukraść tabliczkę z nią. A ulica nazywała się tak na pamiątkę Mangle Horna, człowieka, który przy niej mieszkał. Pomyślałem, że to świetny tytuł filmu. Spodobał się on też Loganowi. – Od razu pojawiły się w mojej głowie obrazy. Wyobraziłem sobie starego, rannego dinozaura, jakąś starożytną postać. Wkrótce potem Logan poleciał razem ze swoimi przyjaciółmi z zespołu Explosions in the Sky do Europy, by towarzyszyć im w trasie koncertowej jako oświetleniowiec. Ich muzyka znalazła się w filmie, a Logan w czasie tej dwutygodniowej podróży napisał scenariusz.
Green, który skończył wtedy produkcję filmu „Joe”, wysłał tekst do Pacino. Aktor z entuzjazmem wyraził się o scenariuszu i zaprosił reżysera na spotkanie w Los Angeles, by omówić szczegóły. – Moją pierwszą myślą było: co do diaska zobaczył on we mnie podczas tej rozmowy o reklamie, że pomyślał o mnie w kontekście tego projektu? – śmieje się Pacino. – Siedzieliśmy i długi czas rozmawialiśmy. Alowi spodobała się ta postać i dostrzegł w niej drobne nawiązania do jego kariery i życia, na których mi i Paulowi zależało – dodaje reżyser. Choć Pacino nie znał poprzednich filmów Greena, szybko przekonał się do jego wizji. – To wyjątkowy filmowiec – mówi aktor. – Kiedy pokazał mi „Drogę przez Teksas”, pomyślałem, że to ktoś o oryginalnym głosie. David jest artystą, a nie tylko rzemieślnikiem. Aktor taki jak Pacino miał oczywiście dość gęsto zapełniony terminarz i ciężko było znaleźć w nim miejsce na podróż do Austin, gdzie miały odbyć się zdjęcia. Nie chciał jednak stracić takiej roli. – Poprzesuwałem trochę terminy – mówi. – Bardzo wierzyłem w Davida.

KIM JEST A. J. MANGLEHORN?
Patrząc na wypełnione rutynowymi czynnościami życie Manglehorna, trudno sobie wyobrazić, by kiedykolwiek był kimś innym niż ślusarzem. A może nie był? Podczas tworzenia historii postaci Green i Logan rozważali wariant, w którym Manglehorn mógł wcześniej prowadzić żywot przestępcy. – Wyobrażaliśmy go sobie jako figurę wręcz legendarną. To mogłaby być postać, którą Al grał w „Strachu na wróble”, ale 40 lat starsza – opisuje ją Logan. – Ktoś kto w młodzieńczych latach miał spore ambicje, ale wybory przez niego dokonywane kosztowały go relację z bliskimi. – Jednym z pytań, nad którym długo się zastanawialiśmy, było: dlaczego Clara mogła go zostawić? – mówi Green – Może dlatego, że wybrał los przestępcy zamiast niej? Ale kiedy zaczęliśmy pisać, zrozumieliśmy, że będzie on bardziej wiarygodny, jeśli jego życie wcale nie będzie wyjątkowe. – Jest sugestia, że wcześniej miał on zupełnie inne życie – zauważa Pacino. – I to ono doprowadziło go do bycia ślusarzem. Nosi jeden kolczyk, ma dziwne przyzwyczajenia. Ale David uznał, że widz nie musi tego koniecznie wiedzieć. Wystarczy przeświadczenie, że dawno temu był w tym mężczyźnie konflikt, coś co sprawiło, że musiał ruszyć przed siebie, uciec przed czymś i znalazł się w tym miasteczku, ciesząc się swoistą wolnością. To człowiek zdolny do miłości, ale też mocno poraniony. Manglehorn nie dba specjalnie o siebie. Żyje w skromnie urządzonym domu, po którym walają się puszki po piwie. – To nie jest człowiek lubiący dobrze zjeść – śmieje się Green. – Siedzi ciągle w tym samym fotelu, ma bezbarwną kanapę i je bezbarwne jedzenie. Położoną po sąsiedzku restaurację odwiedza, kiedy nie ma już innego wyboru. – Manglehorn to człowiek, który poddał się rutynie – mówi Logan. – Chodzi do tej samej pracy, do tej samej restauracji, do tej samej kasjerki w tym samym dniu tygodnia, pisze listy o tej samej porze. Najprawdopodobniej właśnie to pozwala mu trzymać się w ryzach. To taka siatka zabezpieczająca, dzięki której idzie przez życie. Dom Manglehorna nie jest taki, który Green i scenograf Richard A. Wright sobie początkowo wyobrażali. – Szukaliśmy czegoś bardziej wystawnego i wyjątkowego jednocześnie – wyjaśnia Wright. Miejsce, które znaleźli – przecznicę od domu Greena – okazało się zupełnie inne. Mały dom o geometrycznych kształtach i dziwnych dodatkowych elementach, które dobrze współgrały z osobowością Manglehorna. – Kiedy znaleźliśmy ten dom – wspomina Logan – od razu powiedzieliśmy: tak, to jest to miejsce. Dom Manglehorna jest słabo umeblowany, a w zasadzie prawie w ogóle nie ma w nim mebli (IKEI nie było w okolicy, gdy bohater ostatni raz wybrał się po meble). Jest dość zniszczona kanapa, stary kuchenny stół, odkurzacz pamiętający lata 70. – To facet, którego nie interesuje to, co współczesny świat ma mu do zaoferowania – mówi Wright. – Ma tylko to, co jest mu niezbędne w codziennym życiu, nic więcej. Posiada natomiast odtwarzacz płyt, którego ciągle używa. Jego kolekcja płyt składa się z albumów Tootsa Thielemansa, mistrza harmonijki. Zanim zabrali się za urządzanie lokacji, Wright i Green przyprowadzili do domu Pacino. – Nim cokolwiek przestawiliśmy, Al i David spędzili pół dnia po prostu chodząc po tym miejscu – wspomina scenograf. – Al był bardzo pomocny. Od razu wczuł się w postać i mówił, gdzie co powinno stać. Dostrzegł nawet miejsce przy oknie, w którym Manglehorn chętnie by siadał. W mieszkaniu nie ma za dużo światła. To raczej jaskinia albo szafa, w której można się schować i zamknąć. – Chciałem, żeby było ciemno, żeby podkreślić nastrój i odnieść się do mrocznej przeszłości bohatera – mówi operator Tim Orr. – Trudno do końca poznać tego faceta. Pokój, w którym Manglehorn spędza sporo czasu, pozostawiono wręcz wyobraźni widzów. To jego Sekretny Pokój, w którym znika, gdy otrzymuje list od Clary. Dostępu do niego bronią dobrze zamknięte drzwi i pozostaje tajemnicą do końca filmu. – Spodobał nam się pomysł miejsca, które pozostaje nieodkryte – wyjaśnia Green. – Chcieliśmy, by bohater mógł w nim znikać, by mieć chwilę na refleksję i potem wracać do świata – dodaje Logan. – To jego świątynia, konfesjonał, wizyta na grobie bliskiego. Wiedziałem, że to dla niego coś niesamowicie osobistego i intymnego.

LISTY DO CLARY
Przez cały film, gdy Manglehorn jest zajęty nużącym otwieraniem zamków i karmieniem kota, słyszymy z offu słowa zupełnie innego człowieka, mówiącego z głębi swojego bólu i samotności językiem bliskim poezji. Używającego słownictwa, po które nie sięga w normalnym życiu. To słowa, które Manglehorn pisze w listach do kobiety o imieniu Clara, kiedyś miłości jego życia, tej części życia, której najwyraźniej nigdy nie zapomniał. – Ona sprawiała, że wierzył, że wszystko będzie dobrze – mówi Logan. – Ale dokonał wyboru, po którym ona odeszła. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, kim dla niego była i ile dla niego znaczyła. Minęły lata, a on cały czas żyje przepełniony żalem. Manglehorn w swojej pogoni za rutynową egzystencją ożenił się, spłodził syna i robił wszystko, co wydawało mu się, że mężczyzna powinien robić. – Jego życie stało się jednak toksyczne i pęknięte, bo cały czas myślał o Clarze – tłumaczy Pacino. Green dodaje: to człowiek, który stracił serce i musiał zbudować wokół siebie mur, żeby odciąć się od emocji. Boi się tego, co czuje, boi się swoich namiętności i siebie. Odciął się od samego siebie. Natomiast każdego dnia pisze o swoich uczuciach w listach do Clary. Dopiero wtedy naprawdę się otwiera. – To jego wewnętrzny monolog przeznaczony dla niego samego. Tak sobie radzi z depresją, na którą cierpi – wyjaśnia Pacino. – Cały czas coś łączy go z tą kobietą. Problem polega na tym, że nie ma między nimi prawdziwego połączenia. – Wysyła te listy wszędzie – mówi Logan. – Tak jakby wkładał je do butelek i wrzucał do morza. Nie ma pojęcia, gdzie teraz mieszka ta kobieta. Nie wie nawet, czy jeszcze żyje. Ale dla niego to sygnał S.O.S.: „wróć i ocal mnie, bo jest ze mną źle”. – Co ciekawe, to pomaga Manglehornowi – zauważa Green. - Facet gada do ściany. W ten sposób może się otworzyć, dać upust emocjom, ale bez ryzyka, bo nikt nie słucha, nikt nie odpowiada. To bardzo ułatwia. A po każdym liście, który wraca, następny jest jeszcze bardziej wypełniony emocjami.
Manglehorn żyje wyobrażonym życiem z Clarą, podczas gdy w rzeczywistości jego relacje się rozsypują. – Gdzieś jest inna wersja jego samego, która żyje w romantycznym związku z tą, którą utracił. I tylko on ją zna. – Upiększanie przeszłości – główny temat „Manglehorna” – nie jest wcale takie niezwykłe – mówi Logan. – Dla niego czas, który spędził z tą kobietą, to czas, kiedy żył pełnią życia. Kiedy go opuściła, zabrała ze sobą cały urok świata. Myślę, że wielu ludzi ma podobnie. Nie cieszymy się
chwilami, które właśnie przeżywamy, ale kiedy miną, przesadnie je idealizujemy.

NOWY POCZĄTEK
Jednym ze stałych punktów tygodnia w życiu Manglehorna jest piątkowa wizyta w banku. Nasz bohater za każdym razem udaje się do okienka, w którym przyjmuje ta sama kasjerka – ładna, ciepła kobieta o imieniu Dawn, grana przez Holly Hunter. Tych dwoje prowadzi niezobowiązujące, choć znaczące rozmowy, najczęściej o ich zwierzętach. Dawn uważnie słucha Manglehorna i daje mu rodzaj przyjaźni, której nie znajduje nigdzie indziej. Na wiele sposobów Dawn jest przeciwieństwem Manglehorna. – Zastanawiałem się, co byłoby antytezą naszego bohatera – mówi Logan. – Może ktoś, kto niczego nie zapisuje na papierze? Dawn nie spędza czasu w swojej głowie. Zamiast tego cieszy się prawdziwym życiem, nie chowa się za barierami.
– Inspiracją był „Harold i Maude” – dodaje Green. – Ona jest promykiem słońca w tym ciemnym, ponurym życiu Manglehorna.
To właśnie atrybuty jej bohaterki przekonały Holly Hunter do tej roli. – Zakochałam się w jej woli życia – przyznaje słynna aktorka. – To nie jest wyjątkowa kobieta. Ale ma w sobie tyle miłości, którą okazuje ludziom w pracy i poza nią. W przeciwieństwie do Manglehorna nie zamknęła się na życie. Wszystko wydaje jej się możliwe. Nie kieruję się lękiem, jest otwarta, czuje się wciąż młoda. Dawn zdecydowanie częściej mówi „tak” niż „nie”. To jest zupełnie niesamowite. Kiedy jest się starszym coraz trudniej mówić „tak”. Człowiek jest wypalony, zna doskonale smak odrzucenia. Życie potrafi okrutnie się z nami zabawić, ale Dawn ma chyba mniej blizn niż inni, bo potrafiła zaakceptować te trudniejsze chwile.

SYLWETKA REŻYSERA
David Gordon Green urodził się w 1975 roku w Little Rock w stanie Arkansas. Jest absolwentem The North Carolina School of the Arts. Już jego debiutancki film, „George Washington”, wzbudził zainteresowanie krytyki i festiwali filmowych na całym świecie. Kolejne, a były wśród nich kameralne niskobudżetowe dramaty, jak i zupełnie szalone komedie z gwiazdorską obsadą,
udowodniły, że Green jest jednym z najciekawszych współczesnych reżyserów. Obecnie przygotowuje swój nowy pełnometrażowy film – „Our Brand Is Crisis” z Sandrą Bullock w roli głównej.
Wybrana filmografia reżyserska:
2000 Sztama / George Washington
2003 Dziewczyny z krwi i kości / All the Real Girls
2004 Mroczne dziedzictwo / Undertow
2007 Śnieżne anioły / Snow Angels
2008 Boski chillout / Pineapple Express
2011 Wasza wysokość / Your Highness
2011 Facet do dziecka / The Sitter
2013 Droga przez Teksas / Prince Avalanche
2013 Joe
2014 Manglehorn


MANGLEHORN

Reżyseria
David Gordon Green

Scenariusz
Paul Logan

Muzyka
Explosions in the Sky
David Wingo

Montaż
Colin Patton

Zdjęcia
Tim Orr

W rolach głównych :
Al Pacino A.J. Manglehorn
Holly Hunter Dawn
Chris Messina Jacob
Harmony Korine Gary
Natalie Wilemon Clara Massey
Edrick Browne Rudolf

Producenci
Molly Conners
David Gordon Green
Lisa Muskat
Derrick Tseng
Christopher Woodrow

Produkcja
Worldview Entertainment
Dreambridge Films
Muskat Filmed Properties
Rough House Pictures
USA
rok produkcji: 2014
czas trwania: 97 min.
1.85 – Dolby Digital
Kolor

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic